Chwilę mnie tu nie było.
Po ostatnim wpisie byłam w Holandii na weekend. Bardzo się cieszę, że to zrobiłąm, bo stęskniłam się na Nimi wszystkimi. Miło było oglądać ich reakcje na mój widok, gdyż nie spodziewali się tego. Szkoda tylko, że tak szybko czas minął, ale mega pozytywnie :)
Jeśli chodzi o Pana z pierwszych postów to nic nie wyszło. Tzn wyszło tak, że nie mamy kontaktu od maja/czerwca 2017, czyli prawie rok. Próbowałam się odezwać, napisać. Fakt odpisał, ale było widać i dało się odczuć, że nie bardzo ma ochotę na rozmowę. Więc po kilku razach, stwierdziłam, że dam sobie spokój. Będzie chciał to się odezwie. Czy chciał to już można się domyśleć.
Po przeprowadzce pracuje cały czas w jednym miejscu. Od stycznia mam kontrakt bezterminowy. Więc pod tym względem jest dobrze. Praca nie jest ciężka, nadgodziny mogę robić kiedy chcę. Poprawa w języku angielskim jest niesamowita, mimo, że uczę się tylko tyle co w pracy. A akurat ja muszę współpracować na maszynie z 2-3 anglikami, więc chcąc nie chcąc trzeba się dogadać. Są oni w podobnym wieku do mojego i rozumieją, że nie wszystko rozumiem lub umiem powiedzieć. Nie denerwują się, gdy się pytam po 5 razy to samo.
Jeśli chodzi o zdrowie, to tydzień temu pierwszy raz miałam przejażdżkę karetką. Problemy z oddychaniem, prawdopodobnie astma. Ale wypisali mnie po kilku godzinach, dali antybiotyki, inhalator i jak się pogorszy to proszę wrócić. Dlatego jak będę w Polsce, w czerwcu najprawdopodobniej, to pójdę zrobić sobie badania na astmę, tak w razie czego.
Pochwalę się, że pierwszy raz w życiu zostanę matką chrzestną. Cieszy mnie to bardzo, chociaż trochę ubolewam, że maluszka będę widzieć tylko 2-3 razy w roku. W sierpniu również jadę do Polski na 1,5 tygodnia. Spotkam się kuzynem i jego dziewczyną plus chcę Jemu zrobić prezent na urodziny i sobie, żebyśmy razem skoczyli ze spadochronem. Oby się udało :)
Tak, że jak widać, raz jest z górki a raz pod górkę, ale trzeba jakoś dalej żyć.