Dzisiaj na dzień dobry dostałam taka wiadomość, co niesamowicie poprawiło mi humor i ten humor przez jedną, krótką wiadomość trwa do tej pory :)
Wiadomość wysłana chwilę po 2 w nocy, odczytana rano koło 10-11. A teraz małe wyjaśnienie, co by nikt sobie nie pomyślał, że jakieś alkoholiki z nas :)
Wojtka poznałam w 2015 roku w Holandii. Wcześniej wiedziałam, że ktoś taki istnieje, pracował w tej samej firmie, ale nigdy na oczy go nie widziałam. Osobiście poznałam go, gdy wprowadził się do swojej dziewczyny, która mieszkała ze mną w tym samym domu. Ogólnie zawsze mam jakiś dystans do osób, które dopiero poznaję, ale nie w tym przypadku. Może dlatego, że w ten dzień był jakiś grill u mnie w domu, który skończył się nad ranem. Tego samego ranka Monika z Wojtkiem mieli wrócić z urlopu i Wojtek się do nas wprowadzał. Jeszcze nie zdążyłam zasnąć, bus podjechał to poszłam im otworzyć drzwi. Wojtek się przedstawił, poszliśmy do salonu, on sobie browara otworzył i tak siedzieliśmy jeszcze salonie jakieś 2 godziny i gadaliśmy. W ogóle miałam wrażenie jak bym znała go całe życie, od pierwszej minuty dobrze sie dogadywaliśmy.
Nigdy nie traktowałam go ani nie patrzyłam na niego jak na potencjalnego faceta. Bardziej jak na starszego brata. Ale jak to bywa w domu, w którym mieszka kilka innych osób, zaczęto plotkować o tym, że mnie i jego coś łączy. Bo na przykład po pracy zawsze siedzieliśmy w kuchni przy stole, piliśmy kawe, gadaliśmy lub rozwiązywaliśmy krzyżówki. Po jakimś dłuższym czasie, dowiedziałam się, że ktoś z mieszkańców powiedział Monice, ze ja jej faceta odbije, bo za dużo czasu razem spędzamy. A że Monikę, bardzo lubiłam to któregoś dnia zapytałam czy możemy pogadać, wytłumaczyłam jej, że mnie i Wojtka nic nie łączy, po prostu się dobrze dogadujemy. Że nigdy na niego nie patrzyłam, jak na faceta z którym bym mogła być, że traktuje go jak brata, że nie musi się martwić o nic. Uśmiechnęła się, podziękowała mi za to, że jej to powiedziałam, bo mimo iż Wojtek powiedział jej to samo to i tak jakieś lekkie ziarenko niepewności zostało zasiane.
Nawet powiedziała mi, że mi i jemu ufa. Że wie, że do niczego między nami nie dojdzie i że cieszy się z tego, że Wojtek znalazł kogoś z kim może pogadać, bo jemu ciężko idzie przyzywczajenie się do nowych ludzi i ogólnie jest trochę zamkniętym człowiekiem. Cieszy ją to, że nie siedzi cały czas w pokoju. Później już nigdy nie było takiego problemu, żeby była zazdrosna o nas, a jeśli ktoś jej na to zwrócił uwagę, to zawsze się z tego śmiała.
Wracając do wiadomości, którą dostałam dzisiaj od Wojtka. To chodzi o to, że prawie zawsze gdy na mieszkaniu był gril/impreza wszyscy szli spać prędzej lub później, a my zawsze zostawaliśmy na rozchodniaczka. Zazwyczaj kończyło się na tym, że siedzieliśmy 2-3 godziny w salonie, popijając drinki i rozmawiając. Wtedy wiedzieliśmy, że o 4-5 rano nikt nam nie będzie przeszkadzał, że możemy pogadać o poważniejszych sprawach, mniej poważnych lub głupotach. On znał dużo szczegółów z mojego życia, ja z jego. Wiele razy prosił o radę w różnych sprawach. Zawsze mówił mi, że traktuje mnie jak młodszą siostrę. Po prostu dobrze sie dogadywaliśmy i na szczęście ani ja ani on nie traktowaliśmy siebie inaczej niż przyjaciele. Żadne z nas nie patrzyło na drugie jak na potencjalnego partnera.
Jak się wyprowadzałam, to Monika się śmiała, że jak wrócę do Polski to Wojtek znowu zamknie się w pokoju i będzie rzadko z niego wychodził. Wojtek też się śmiał, że on jak będzie na imprezie to tylko chwile, bo później nie będzie miał z kim pić rozchodniaczków. Zawsze wszyscy śmiali się z tych rozchodniaczków, ale wspomnienia są piękne. Tutaj czasami brakuje mi właśnie tych naszych posiedzeń, pogadania tak szczerze z kimś, powiedzenia co mi leży na sercu, o różnych moich dylematach.
Kontakt mamy teraz słabszy niż jak byłam w Holandii, no ale nadal jest. I ta wiadomość, że pamięta o tym i że tęskni za tymi posiedzeniami do 5 rano, tak mi poprawiła humor, że aż ciężko to opisać.
Ale, ale... od jakiegoś czasu planuje zrobić im niespodziankę :) A mianowicie polecieć do nich w piątek i w niedzielę wrócić. Już nawet termin mam wybrany, tylko muszę się dowiedzieć jakoś podstępem czy na ten termin nie mają planów, żeby nie wyszło, że klamkę pocałuję. Parę dni temu zastawiałam się, czy jednak nie powiedzieć im wcześniej o tym, bo co będzie jak się nie ucieszą? Jak nie będą chcieli się ze mną zobaczyć?
Ale po tej wiadomości wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane i zrobię im tą niespodziankę za 2 tygodnie w weekend, jeśli nie będą mieli planów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz